Na wielu blogach można zauważyć tematyczne posty ukazujące
się regularnie co tygodniowo :) Zainspirowało mnie to do utworzenia serii
postów: Fit wtorki. O czym one będą? Mianowicie o zdrowym
żywieniu, zajęciach fitness, aktywnym spędzaniu czasu, różnych ciekawostkach
sportowych i dietetycznych i wielu innych . To już kończę ten wstęp i ruszam z
pierwszą notką ;)
MOJA PRZYGODA Z FITNESSEM
To nie tak, że od zawsze uwielbiałam sport i aktywne
spędzanie czasu. Wręcz przeciwnie, już jako dziecko nie lubiłam skakać na
skakance, biegać, grać w piłkę czy jeździć na rowerze. Niewiarygodne? A jednak
prawdziwe ;) Szkoła też mi tego nie ułatwiła. Lekcje w-fu były dla mnie
najgorszymi i wręcz traumatycznymi zajęciami.
Wszystko zaczęło się zmieniać dopiero na studiach. Uczelnia
pozwalała sobie wybrać na jakie zajęcia w ramach w-fu będziemy uczęszczać. Wybór nie był szałowy,
ale był aerobic. Zajęcia jak dla mnie były fajne. Bez stresu i przymusu do
gimnastyki czy gier zespołowych.
Później przypadkowo trafiłam z koleżankami na zajęcia ZUMBY
i się zaczęło ! :D
Jak to mówią: „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Początkowo
była to sama zumba raz w tygodniu. Jednak później zaczęłam próbować z ABT, TBC
czy nawet Magic bar ze sztangami. Zaprzyjaźniłam się nawet z siłownią : bieżnią
i rowerkami. W zeszłe wakacje potrafiłam wstać po 6 czy 7 rano tylko po to by
pojechać rano na fitness. Nie dość, że
obserwowałam zmiany masy i objętości ( w sensie ubrań ;)) to jeszcze było to
dla mnie niesamowitą dawką endorfin :) Byłam zazwyczaj wymęczona , ale pełna
wewnętrznej radości.
Byłoby idealnie , gdybym chodziła tak nieprzerwanie.
Niestety w październiku po powrocie na uczelnie przestałam chodzić na fitness.
Wymówek nie brakowało: a to nie mam czasu, a to zmęczona, a to kolokwium itd.
Na szczęście podczas pewnego spotkania z
koleżankami moja kumpela ( notabene chodząca na fitness od ładnych paru lat)
dość dobitnie przekonała mnie, żebym wróciła wreszcie na zajęcia.
I tak od początku marca chodzę już w miarę regularnie 2-3
razy w tygodniu na fitness. Zmieniłam też klub na ten sam, gdzie chodzi moja
kumpela. Często chodzimy tam razem, więc
jest większa motywacja. Zajęcia są prowadzone dynamiczniej niż w poprzednim
klubie co jest dużym plusem. Jak i to , że zajęcia są i rano i popołudniu także
można sobie je dopasować do planu dnia. Również jest znacznie większa
różnorodność wyboru zajęć.
W sobotę wybrałyśmy się też na maraton zajęć fitness z
koleżankami :D Było 7 zajęć w tym 5 po pół godziny i 2 po godzinie. Wytrwałyśmy
do końca co dało nam niesamowitą motywację ;) Na drugi dzień co prawda
masakryczne zakwasy, ale co tam ;) Pewnie jak będzie kolejna taka impreza, też się wybiorę.
Achh dobrnęłam do końca swojej pierwszej notki z serii Fit-
wtorki. Tym którzy dotrwali razem ze mną gratuluje ;D
I co myślicie o tego typu notkach? Oczywiście nie wszystkie
będą tak obszerne ;)
Na koniec jeszcze kilka inspiracji :)
A u Was jak wygląda sprawa aktywności fizycznej? Lubicie czy może wolicie inne formy spędzania czasu? Zapraszam do komentarzy, pytań, opinii jak i dyskusji ;)
Pozdrawiam, Agata :)
[źródło obrazków: wyszukiwarka google]