Wiem, że obecnie jest mały szał z tym maleństwem w roli głównej na blogach. Ja swój róż kupiłam już ponad pół roku temu w Anglii, więc mam już konkretne zdanie na jego temat wyrobione. Zapraszam zatem na recenzję :)
Stay Blushed, Rimmel (Róż w kremie)
Cena: ok. 18zł
Pojemność: 14ml
Od producenta:
Superlekka formuła nie zatyka porów, a róż idealnie i natychmiastowo stapia się ze skórą. Wystarczy nałożyć opuszkami palców niewielką ilość dla lekkiego i naturalnego efektu, który trwa cały dzień. Poręczna tubka zmieści się nawet do najmniejszej torebki!
Skład: Aqua, PEG/PPG-8/3 Laurate, Heptyl Undecylenate, Poliethylene, Glycerin, Dimethicone/Divinyldimethicone/Silsesquioxane Crosspolymer, Sodium Polyacrylate, Phenoxyethanol, Parfum/Fragrance, Isopropyl Titanium Triisostearate, Lauric Acid. Może zawierać: Mica, Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxides (CI 77491, CI 77492, CI 77499), D&C Red No. 7 Calcium Lake (CI 15850), Ultramarines (CI 77007).
Moja opinia:
Opakowanie: Malutka, zakręcana tubka. Zmieści się do każdej kosmetyczki czy torebki ;)
Zapach: Może to nie tak istotne w kosmetyku kolorowym, alee… ;p Róż pachnie delikatnie, przede wszystkim nie chemicznie. Przypomina mi nieco z zapachu krem Bambino, ale o zdecydowanie subtelniejszej woni.
Konsystencja: Kremowa, delikatna. Ułatwia to rozcieranie.
Kolor: Mój to nr 001 Pop of Pink
Działanie: Początkowo nie potrafiłam za bardzo zabrać się do niego. Raz za mało nałożyłam, później znów za dużo, nie równo itd. Przez to na jakiś czas poszedł w odstawkę. Jednak kiedy zaczęłam znów chodzić regularnie na fitness przypomniałam sobie o nim ;) Jest idealny do zabierania ze sobą na siłownie czy wyjazd. Nie ma obawy , że się pokruszy jak róże w kamieniu. Nie potrzeba też do niego pędzla. Po kilku próbach nauczyłam się nakładać go tak, aby wyglądać jak człowiek :D Można nawet stopniować jego intensywność w zależności od użytej ilości i roztarcia. Na twarzy tworzy efekt naturalnego rumieńca, bez jakiś niespodzianek w postaci plam. Po nieudanym początku bardzo polubiłam się z tym różem, dlatego na stałe zagościł w mojej kosmetyczne na siłownie :) Jednak na co dzień jestem wierna różom w kamieniu ;)
Ogólna ocena: 5/5
A tak róż prezentuje się na twarzy. Wybaczcie dziwne ujęcia, ale nie bardzo potrafię złapać na zdjęciach róże do policzków :D
Pomadka na zdjęciu to moja nowa miłość ( od wtorku xD) z Yves Rocher Voile brillance w kolorze arbuza ;D
A Wy jakie róże lubicie? Klasyczne w kamieniu czy może właśnie te w kremie? :)
Pozdrawiam, Agata:)
Tez go mam:)
OdpowiedzUsuńO no proszę:) Jak u Ciebie się sprawdza?
UsuńMa bardzo ładny odcień. Osobiście wolę róże w kamieniu, ale z chęcią taki bym wypróbowała :).
OdpowiedzUsuńTeż lubię jego kolor, ale na co dzień wolę tak jak Ty róże w kamieniu :)
Usuńoglądałam go w zeszłym tygodniu w Rossmannie, bo uznałam, że ich promocja -49% to fajny czas na wypróbowanie czegoś nowego, ale kiedy nałożyłam odrobinę różu na dłoń i go roztarłam po kolorze nie został nawet ślad, więc ostatecznie odpuściłam :)
OdpowiedzUsuńNiestety trzeba się z nim bardzo delikatnie obchodzić ;) Za bardzo roztarty znika, a nałożony w zbyt dużej ilości wygląda karykaturalnie :P
Usuńjest śliczny :)
OdpowiedzUsuńKolor jest piękny :-) Ja mam kilka róży w kremie Inglota, ale leżą nieużywane. Wolę te w kamieniu :-)
OdpowiedzUsuńRóży z Inglota jeszcze nie miałam, ale mam ich pędzel do różu i bardzo go lubię :)
UsuńŁadniutki ten róż, ja się (jeszcze) na niego nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńTo może wkrótce będzie też Twój :)
UsuńBardzo zainteresowałaś mnie taką formą różu. Ładnie wygląda.
OdpowiedzUsuńGrunt to nie zniechęcać się do niego ;)
UsuńJa chyba jednak wolę róże w kamieniu. Muszę jednak przyznać że ten wygląda fajnie.
OdpowiedzUsuńU mnie też kamień góruje, ale ten jest wygodniejszy jeśli chodzi o zabieranie go ze sobą gdziekolwiek :)
UsuńOkazjonalnie zdarza mi się wypróbować jakiś puder w kremie, choć wolę wersje w kamieniu. Takim nie umiem się obsługiwać. Ale kolor ma piękny.
OdpowiedzUsuńTrzeba próbować z tymi w kremie, po czasie nakładanie nie sprawia problemu :)
UsuńOj kusi mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńHehe, ciekawe czy skutecznie :D
Usuńja róże chyba jednak wolę w kamieniu :)
OdpowiedzUsuńTak jak ja ;)
Usuńnigdy bym się na taki kolor nie odważyła, dla mnie mocny, ale Tobie ładnie:)
OdpowiedzUsuńNa ręce sprawia wrażenie takiego mocnego, na twarzy daje bardzo delikatny efekt :) Dziękuję :)
UsuńDaje świetny świeży rumieniec. Choć ja takich konsystencji się nieco obawiam :)
OdpowiedzUsuńPo kilku/kilkunastu próbach można wyczarować ładny rumieniec, który nie będzie wyglądał sztucznie :) Co do konsystencji, kwestia przyzwyczajenia ;)
UsuńJa jakoś nie mogę się przekonać to róży w kremie, zdecydowanie wolę ich formę w kamieniu ;-)
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdemu odpowiada co innego ;)
Usuńładnie wyglądasz, dodaje Ci uroku!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :) ;*
UsuńŁadnie się prezentuje na twarzy, ale ja mimo wszystko jestem zwolenniczką bronzerów :)
OdpowiedzUsuńJa bronzery stosuję od wielkiego dzwonu, jakoś się z nimi nie czuję ;)
Usuńśliczny efekt daje na twarzy :) dużo właśnie się teraz o nim słyszy :D Całkiem fajny produkt, sama się zastanawiłam nad kupnem, ale moje policzki z natury sa różowe, i bym wyglądała w różu nei za fajnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ojj zazdroszczę takich policzków :)
Usuńja nie lubię róży w kremie, chyba po prostu nie potrafię się nimi odpowiednio posługiwać;p
OdpowiedzUsuńłatwo się do nich zniechęcić, to na pewno :D
UsuńŚlicznie wygląda na policzkach :) lubię różę w kremie, dają taki fajny efekt młodej, wypoczętej skóry :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jesteś chyba pierwszą, która jest na tak dla takiej formy róży ;)
UsuńZdrowy rumieniec :) ale nie jestem przekonana do takiej formy różów ;)
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo naturalny, to na pewno ;) Warto z nimi próbować ;)
Usuńwidzialam go w rossie ale sadzilam ze to tester podkladu:D
OdpowiedzUsuńHehe, mają podobne opakowania wiec można się rzeczywiście pomylić ;)
UsuńNie miałam jeszcze różu w kremie, ale fajny :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować czy się ma do nich cierpliwość ;)
UsuńDaje śliczny efekt :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń